Jesteśmy na feriach u babci i dziadka w Polandzie :)
Hurrrrrra!
Powiem szczerze, że dla mnie najbardziej stresująca była podroż samolotem (pomijam fakt, że nienawidzę się pakować i jestem w tym naprawdę beznadziejna).
I nie chodzi tu wcale o mnie, bo sama temat przerabiałam chyba z dziesiątki razy,
ale o Szymona... podróż w lipcu zniósł bardzo dobrze, z tym że wtedy miał 5 miesięcy wiec prawie cały rejs przespał (teraz też łudziłam się, że tak będzie)...
Ileż to się nasłuchałam o plączących dzieciach w samolotach (sama też nie raz takie słyszałam).
Kupiłam nawet dla Szymona słodkie ciastka (a nie daje mu słodyczy), aby odwrócić uwagę,
a tu...
ciastka oddawałam dla innych mam dookoła mnie
bo mój Bobo był zainteresowany masa innych rzeczy, normalnie szok!!
wyglądałem se przez okienko
ale takie widoki to szkoda przegapić
prasówka OBOWIĄZKOWO!
i obowiązkowy telefon do taty ze zdaniem relacji co i jak :)
Dziecko nic nie pospało, padł jak samolot wylądował i trzeba było mu nakładać kurtkę :)
uhhhh, ale i tak fajnie było :)