niedziela, 30 września 2012

Car boot sale

Leniwa niedziela,
pogoda całkiem spoko jak na koniec września z tym że trochę zimno. Ze znajomymi postanowiliśmy pojechać na car boot sale (wyprzedaże, pchli targ- jak kto woli).
Nie mieliśmy konkretnej "listy zakupów", ale od jakiegoś czasu (jak Szymon zaczął sam wstawać) chodził mi po głowie chodzik...
I tu się pochwale :)


Oczywiście że nie chce go używać już, ale może się przydać za jakiś miesiąc, czy jakoś w okolicach świat, tym bardziej że zapłaciliśmy za niego £2!!! Cena sklepowa to jakieś £25.


Później poszło za ciosem i kupiłam jeszcze kilka moim zdaniem bardzo fajnych i jakże niezbędnych dla rozwoju mego Malucha zabawek- hehe (mimo iż obiecałam sobie, że już nic z zabawek dla Bąbla nie kupie).

Bilans zakupów jest taki, że nie kupiłam nic dla siebie, a dla Szymona 4 zabawki :) Jak na razie się tymi zabawkami bardzo interesuje- nie wiem jak długo to potrwa, ale na razie jest OK.

Aha! Kupiliśmy jeszcze zwykły stary pilot do DVD (taki zabawkowy się nie sprawdził). Młody, aż się trzęsie aby nasze piloty wsadzać do buzi.
I tu niespodzianka, rozczarowanie! Jak jest pozwolenie na zabawę danym przedmiotem to już nie jest on taki cool!



PS. Na dolnym zdjęciu z lewej strony widać pierwszy siniak Młodego,
chciał przesunąć stół...  głową!!!

6 komentarzy:

  1. Genialne są te wypaprzże (car boot sale). Ja tam musiałam przestać jeździć. Dobrze, że nie mamy samochodu, a na rower niewiele zabierzesz ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hheheh... nom ja tez się ciesze ze już październik zawitał... i będzie spokój! Byle do wiosny :p

      Usuń
  2. Chodzik rewelacja, ja żałuje że u nas nie ma car boot sale. Btw na chodzik też polujemy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też już się boje wiosennych car-bootów... ;) Wydałam w tym roku fortunę na zabawki, ubranka i gadżety potrzebne w domu i dla Młodej. Ostatni, fantastyczny zakup to nowiuteńka pościel za £3 z gratisem w postaci "wieszakopółki" do szafy z kubusiem puchatkiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. O jej jaki siniaczek, no cóż zdarza się, so sweet :)

    OdpowiedzUsuń