czwartek, 25 października 2012

Mama rządzi!

Myślę, że każdy rodzic pragnie dla swojego dziecka szczęśliwego dzieciństwa jak i dobrego startu w dorosłym życiu.
Po przeczytaniu MASY książek typu poradnikowo- wychowawczych myślałam, że już wszystko (no może dużo będzie lepszym okresleniem) wiem.

Od początku.

Jeszcze przed ciążą, a nawet w czasie jej trwania miałam w głowie swój idealny model matki (jaka być powinnam)... 
uhhh jak szybko życie zweryfikowało wyobrażenia...
choć nie powiem, staram się być twarda.
Po porodzie miałam "listę" rzeczy / zachowań, które będę starała się wdrążyć w nasze życie, a które absolutnie nie będą dopuszczalne... miałam na myśli  na przykład: korzystanie z metody BLW, nienoszenie Szymka "za dużo" na rekach, niedawanie mu smoka, absolutny zakaz  podawania słodyczy, zakaz spania z nami w jednym łóżku itp itd (na pewno nie jedna z Was też miała / ma taki swój dekalog)...
Teraz odnoszę wrażenie, że popełniam wszystkie możliwe błędy wychowawcze :) całe szczęście po rozmowie z innymi matkami "po fachu" wiem, że nie ja jedna mam takie dylematy... nie ja jedna poddaję się w nocy i kładę Smyka obok nas... nie ja jedna wiedząc, że nic złego się nie dzieje, a on wymuszonym płaczem prosi nas o wzięcie na ręce poddaje się i to czynnie... (cześć rzeczy jednak twardo trzymam w ryzach i nie popuszczam),

a przecież nie tak miało być!
Czy to znaczy ze jestem słaba, a może że nie chce dobrze dla mego dziecka...

Do tego posta nakłoniła mnie książka "Bojowa pieśń tygrysicy" Amy Chua, mówiąca "dlaczego chińskie matki są lepsze", która wywołała prawdziwą burzę w Stanach Zjednoczonych. Sama książka została okrzyknięta najbardziej kontrowersyjną książką roku 2011.

Amy Chua jest Chinką. Od urodzenia mieszka w Ameryce, mimo to, bardziej niż Amerykanką, czuje się Chinką. Zwłaszcza w kwestii wychowania dzieci, do której, jak większość Chinek, podchodzi niezwykle ambitnie, a czasem wręcz - egoistycznie. Już na samym początku informuje nas, czego nie wolno robić jej córkom - nocowania i bawienia się u koleżanki, grania w szkolnym przedstawieniu, oglądania telewizji czy też - dostawania ocen niższych aniżeli szóstka. W swoim postępowaniu, Amy nie dostrzega niczego złego. Jej zdaniem "chińska matka", która zrobi i poświęci wszystko, aby jej dziecko stało się geniuszem pod każdym względem jest lepsza od "zachodnich rodziców", którzy są leniwi i tylko proszą, aby dziecko się starało.


  Sama słyszałam wiele historii o matkach zakazującym swoim dzieciom niemalże wszystkiego. Osobiście znam dziewczynę która (teraz piastuje bardzo wysokie stanowisko) przeklinała za młodu swoich rodziców (imigrantów z Chin). Którzy ciągle kazali jej się skupiać na osiągnięciu najlepszego (nie na jej możliwości, tylko najlepszego w dosłownym znaczeniu). 
Pamiętam też Azjatów ze studiów którzy patrzyli na mnie z niedowierzaniem jak im mówiłam, że skopiowałam coś z internetu w swoim semestralnym eseju. 
Z jednej strony dziwiły mnie ich opowieści, ale z drugiej zazdrościła im tego co osiągnęli, jakby nie patrząc ciężką pracą.

Teraz  z perspektywy matki chciałabym dla Szymka wszystkiego co naj naj,  jednak zdecydowanie nie za wszelka cenę! Od dziecka owszem trzeba wymagać, ale trzeba pozwolić być też dzieckiem.  Tak wychowali mnie moi rodzice i ja też będę się starała taki model utrzymać!
Jak nic, znaleźć ten "zloty środek"- powiedziała zachodnia matka...

:p

21 komentarzy:

  1. hej, myślę, że dobrze jest wymagać i aby dziecko słuchało i wiedziało, że tak można, to jest złe, to jest dobre. Ale nie za wszelką cenę! Dziecko powinno mieć swoją dziecinność. Ja również mam swój plan na dziecko, wiele swoich metod już wprowadziłam, wiele wprowadzam, i jeszcze wiele się uczę. A co najważniejsze to to aby być konsekwentnym w wychowaywaniu. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też czasami mam wrażenie, że robię wszystko źle, ale mimo tego wiele rzeczy mi się udaje. A stawianie poprzeczki wysoko tylko pomaga naszym malcom :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja tam myślę, że ważne aby kochać i pozwolić być sobą. Wtedy jest się najlepszą matką. Ja nie mam dekalogu, bo i tak wiem, że go złamię tzn mamy jedno przykazanie: "Nie dla dziecka w łóżku", ale to ze względu na bezpieczeństwo (po tym jak ostatnio matka przygniotła niemowlę). A wszystko wyjdzie w praniu, bo to zależy od dziecka :).
    Za każdym razem "opierdzielam" też Małżonka, gdy się rozmarza kim to nie będzie Dziki Lokator, bo stwierdzam, że będzie tym kim tylko zechce, a my jesteśmy od tego aby mu pokazać różne drogi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tu przypomnialo mi sie “When I was 5 years old, my mother always told me that happiness was the key to life. When I went to school, they asked me what I wanted to be when I grew up. I wrote down ‘happy’. They told me I didn’t understand the assignment, and I told them they didn’t understand life.”
      John Lennon

      Usuń
  4. Hmm bardzo zaintrygowałaś mnie tą ksiażką i chyba ja kupie i przeczytam :-)
    też starałam się przestrzegać wszystkich nakazów które sobie sama zarzuciłam przed urodzeniem się Malego..no ale.. nie wszystko poszło tak jak myślałam, sama przekonuje sie co dzień , że najbardziej nie zawodna jest..moja intuicja..
    nie ci wszyscy z zewnątrz, którzy mówią co trzeba - jak i kiedy, ale to jak ja się wsłuchuje w swoje dziecko :-)

    nie zarzucaj sobie nic, bo na pewno jesteś wspaniałą mamą! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. złoty środek kluczem do wszystkiego ;) oczywiscie, że dzieci muszą miec dzieciństwo, a przymus posłania dwulatka do przedszkola jest błędem (moim skromnym zdaniem) - bo podobno chcą wprowadzić takie rewelacje...

    OdpowiedzUsuń
  6. ja nie czytałam żadnych poradników, nigdy....nie miałam modelu w glowie jaką będę mamą, w pierwszej ciazy nie miałam na to czasu jak wychodziłam do pracy rano tak wracałam wieczorem bo to angieslki, zakupy, jedynie chodziłam do szkoly rodzenia teraz z perspektywy dosiwadczenia guzik mi ona dała :)))))staram sie byc konsekwentna, cierpliwa i kocham swoje dzieci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja podobnie... rowniez nie czytalam zadnych poradnikow... do tej pory jak czytam na blogach o roznych metodach wychowania, karmienia itp., dziewczyny nie raz pisza skrotami (jak chociazby wspomniane BLW), to nic mi to nie mowi... trzeba duzo madrosci i nie raz sie zastanawiam czy nie popelniam jakis bledow...

      Usuń
  7. Nie czytałam żadnych poradników, kieruję się instynktem matki do dziecka, różnie mi to wychodzi, owszem mam czasami wyrzuty sumienia, że coś kiedyś postanowiłam i mi nie wychodzi. Ale przecież chcemy jak najlepiej i żadna z nas nie chce skrzywdzic dziecka;)A metody wychowywania dziecka w Chinach, coś w tym jest, najlepiej wypośrodkować postępowanie matek Chinek,aby dzieci miały dobrze i dorośli;)

    OdpowiedzUsuń
  8. jako osoba"zachodnia"mieszkająca w Azji z przerażeniem obserwuje tutejsze medele wychowawcze- dzieci nie są wychowywane ale utrzymywane...w większości dzień zaczyna się przed 8 a kończy po 20- najpierw jest szkoła a potem szkoła po szkole...w weekendy dzień zajmują zajęcia dodatkowe...jak kogos nie stac wówczas dziecko np gra caly dzień w gry...nie ma więzi pomiędzy rodzicami a dziećmi...mało bardzo jest tutaj jakichkolwiek poradników dla rodziców...a jak już- to są to rzeczy tłumaczone z angielskiego i wóczaj raczej stanowią literaturę fantastyczno-naukową a nie poradnik;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja poradnikow nie czytalam, poza jednym o ciazy. Staram sie wychowywac instyktownie i tak jak podpatrzylam u innych mam. Chyba bardziej podchodze do wychowania jak francuskie mamy - bylam niania takich dzieciaczkow przez trzy lata wiec mi sie najbardziej udzielilo.
    Ach Ci biedni azjaci moze i osiagaja wiele, ale bardziej zestresowanych ludzi nie poznalam.Poranek w pracy heheh Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też miałam swój dekalog, ale było na nim o wiele mniej pozycji ;) Głównie kieruję się intuicją ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. O i kolejna pozycja, która wskakuje do mojej biblioteczkowej listy książek do zakupu :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie mam teraz czasu na czytanie, ale masz za to extra kapcie:)

    OdpowiedzUsuń
  13. chętnie przeczytam tę książkę

    OdpowiedzUsuń
  14. Wypisz - wymaluj jakbym o sobie czytała... Też miałam plany, dekalogi, idealny obraz własnego macierzyństwa w swoich oczach... A jak przyszło co do czego, to życie zweryfikowało wszystko. Może to też trochę właśnie te "życie" uczy nas pokory? Wszystko byśmy chcieli zaplanować co do szczegółu, ma być idealnie tak jak chcemy... Właściwie, przecież chcemy, żeby nasze dzieci były samodzielne, miały własny, odrębny charakter i umiały postawić na swoim, by były empatyczne, ale też karne i by rozumiały nasze zasady, cele i argumenty... I chyba właśnie tak będzie, czyż nie? ;) Dobrze, że się różnimy od siebie, inaczej świat by był jedną wielką kolebką klonów... I dobrze, że każda z nas wychowuje tak, jak nam podpowiada serce a nie tylko i wyłącznie rozum!

    Pozdrawiamy :* :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Słyszałam o tej książce, ale wolę nie czytać, żeby się nie wkurzyć :) Też biorę Malucha na ręce jak zaczyna nadawać na wysokich dźwiękach. I śpimy też razem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JA wlasnie czytam "W głębi kontinuum" i sie wkurzam... uhhhh

      Usuń